Podczas ceremonii rozdania Oscarów 2017 roku (za filmy wyprodukowane w roku poprzednim), zwyciężył Moonlight i został najlepszym filmem roku, według Akademii Filmowej. Warto przyjrzeć się samemu suchemu opisowi filmu i zrozumieć, dlaczego nie dał szans innym pozycjom.
Film opowiada o losach czarnoskórego dzieciaka, wywodzącego się z patologicznej rodziny i odrzuconego przez rówieśników. Z kłopotów wyciąga go przedstawiciel narkotykowego półświatka, który staje się jego jedynym przyjacielem. To sprawia, że chłopak także wkracza na ścieżkę przestępczą – jedyną, jaką zna. Dojrzewając, odkrywa, że jest gejem, co z pewnością nie ułatwia mu zyskania szacunku na ulicy – swą orientację musi ukrywać. Koniec końców otrzymujemy bohatera – wrażliwego czarnoskórego dealera narkotyków, który odbywa spotkanie z przyjacielem, dawnym (być może niedoszłym) kochankiem.
Film nie jest zły, aktorstwo bardzo udane (świetna rola Mahershala Ali), ale sama fabuła sprawia, że widać film, nie jako ułożony pod nagrody Akademii. Nie musiał nawet być wybitnym dziełem, żeby zostać zauważony i doceniony. Wart obejrzenia, ale nad tak wysoką nagrodą długo bym się zastanawiał, gdyż nominowanych w różnych kategoriach było wiele filmów, które także zasługiwały na tę nagrodę.
Myślę, że nie było to zaskoczeniem. Od dłuższego czasu mówiło się, że ten film zwycięży